Różne końce tego roku...

Unikane pożegnania.
Jak cisza,
Po trudnych pytaniach.

Zimowe wspomnienie z wroną w tle...

Do, czego nie było.

Na chwilę,

Jej uśmiech i czarne pióra. 

Patrząc przez okno...

Szare postacie.

Szukają szczęścia,

W kolorowych snach.

Znikające miejsca na sny...

Niedokończone wróżby.
Świece pogaszone,
Oddały nocy dług.

Znowu na nowo...

Pierwsze płatki śniegu,
Każdy z nich wyjątkowy.
Inspiracja do dnia kolejnego.

Pod wodą czas płynie wolniej...

Ze wspomnieniami.
Nie wsiadaj do pociągu,

Gdy znasz stacje końcową. 

Nowy smak cynamonu...

Rozkojarz Ją.

Pozostały świat,

Będzie tylko cieniem.

Smak minionych historii...

Wszystkie moje słowa,

Wciąż czytane.

Sumienie bez kaca.

Wyblakły cień w Ich wspomnieniach...

Głowy pod parasolami.
Bez uśmiechu,
Padający deszcz.

Wystylizowany rój sępów...

Euforia emocji.
Jutro znów szary,
Świat bez kolorowych cukierków.

"Szczęśliwi" materialiści...

Wymuszone uśmiechy.

Licytacja na meble i samochody,

Być, by się pokazać. 

Lekko bez zobowiązań...

Depcząc jesienne liście,

Spacer cichych spojrzeń.

Pomiędzy drzewami nasze tajemnice.

Historia, której nie warto opowiadać...

Po drugiej stronie mostu,

Odrzucona przyjaźń.

Za barierką czapka z pomponem.

Stary uśmiech i zimne ognie...

Prostymi słowami,

Myśli nieodkładane.

Odrobina kosmosu. 

Zimny wiatr zmartwień...

Ze świata pełnego absurdów.

Najmilsza ucieczka,

W ciepły kokon wyobraźni.

Myśl przy śniadaniu...

Wczorajsza, zimna pizza,

I jeden talerz.

Metafora życia w pojedynkę. 

Szkic do podsumowania...

Pierwsze czerwone liście,

Rachunek bieżącego roku.

Jesień rozkłada swój dywan.

Nieco ponady wysokość chaosu...

Przerwana noc.

Za spłoszonym snem,

Ślady skrywanych emocji.

Ostatnia myśl...

Czekając na przejście burzy.

Ja pod drzewem, krople na liściach.

Odpoczynek od świata.

Spokój hinduskich krów...

Ciche czytanie.
Chęci,
Na skraju rozmowy.  

Lawendowe obłoki...

Karnawał melancholii,
Myśli w czterech ścianach.
Kolejna blizna na nadgarstku.

I znowu przyjdzie jesień... i znowu przyjdzie wiosna...

Kwiaty i motyle.
Za krótkie ich piękno,
By po nim płakać. 

Drugie drugie urodziny...

Kwiaty w Jej ogrodzie.

Cień,

Przegnany przez uśmiech.

Dla M. Wciąż wygrywaj!

Najpóźniej wczoraj...

Idź za głosem ptaków.

Tam twoja dusza,

Jak las bez wiatru.

Jak zwykle nie sobie...

Obawy i smutki przepędzone.

Najlepiej pomagać,
Bez oklasków tłumu.

Melancholijna wyprzedasz miłych wspomnień...

Słowa na wynos.
Dotyk i uśmiech na miejscu,
Żar zimowego wieczoru.

Dla Agn, wszystkiego najlepszego!

Nieprawdziwe "fakty" i sen z wroną w tle...

Najgłupsze słowa.
Wstyd,
Największy dupek na świecie.

 

Bez sprowadzania do ustawień fabrycznych... to zostanie w pamięci...

9 lat i kilka miesięcy.
Dziękuję,
Za Ich uśmiechy. 

Spalone mosty... słońce w kawałkach...

Jednak najlepsza.
Uzupełniająca część ciebie,
Brakującej ci osoby.

Przystanek na receptę... okolice ognia...

Ich pierwszy lęk.

Wyciągnięte wnioski,
Na dłuższą chwilę odłożone w niepamięć. 

Krawędź wierzchołka...

W pustym pokoju,

Ja. 

Słońce bez promieni. 

Trochę tęskno, trochę przykro...

Mijając matowe lustro.
Kiedyś,
Z odbiciem świata.

Mistrz samego siebie... ;)

 https://simplyfotospamgallery.blogspot.com/

Śmieszna refleksja...

Słucham jak kapie deszcz.
Parapet za oknem,
Nie jest dziś samotny. 

Zwykła chwila słabości...

Życie wspomnieniami.

Jak poranna drzemka,

Dla wyjaśnienia snu. 

Zdobywam się na odwagę... (?)

Tu, teraz,
Wszystko zatrzymuję.
Samotne krople deszczu.

Za dobrze znam tę walkę... jak zwykle na razie przegrywam...

Wronie pióro i wiatr.
Myśli,
Które powinny odlecieć. 

Powoli do mnie dociera... (?)

Świat opustoszały. 
Po pożarze,
Popiół w kolorze żalu.

Plany na "kiedy jeszcze będziemy się lubić" i dwa tysiące basenów...

Najlepiej spędzony czas.
Koniec,
W wiecznej niestałości.

Zimna noc...

Bez głowy,

Poduszka.

Kruczoczarne wspomnienie. 

Myśli początku roku...

Te same nowe dni.

Wspomnienia jak,

Nieśmiały śnieg z deszczem.