Wciąż na nogach...

Codziennie ta sama.

Walka ze swymi słabościami,

By odczytać swą wartość w Jej oczach.

Mój spokój spał dzisiaj ze mną...

W końcu zadowolony. 

Patrząc jak to co mogło być stracone, 

Robi postępy. 

Wspaniale...

Nie musząc wiele zmieniać.
Gdy myśli moje,
Kształtują mój świat.

Czasami trzeba ugryźć się w język...

Powściągliwie i ostrożnie,
Chwaląc Jej piękno.
Choć warta więcej niż wszystkie moje o Niej myśli.

Nadzieja nie jest głupia...

Nie myśląc o jutrze,

By nie spłoszyć Jej emocji. 

Pieszcząc z Nią teraźniejszość, 

Dziś spałem spokojnie. 

Te najlepsze chwile...

Pogaście światła i zamknijcie oczy,
Czas rozpocząć seans.
Poczujcie jak biją wasze serca,
Nikt nie ogląda tej miłości.
Utońcie w zmysły swoich ciał,
Niczego nie ma w tę noc prócz gorących uczuć.
Ceremonia miłości trwa w uściskach i pieszczotach.
Nie przestawajcie tańczyć w rozkoszy,
Bo gwałtownie i znienacka nadejdzie koniec...
Pozostawiając tylko wspomnienia i głupią nadzieję...

Niezaplanowany zachód słońca...

Żyjąc we śnie.
Zawzięcie pielęgnując
Głupotę nadziei.

Kiepski aktor...

Bezczelnie.
Zarys rzeczywistości,
Otumaniony maską prześmiewcy.

Czekając na refleksję...

Łatwo zabija się czas...dobrze, że nie tak łatwo wspomnienia...

Za te myśli niewypowiedziane...przepraszam...

Tyle myśli i słów.
Gdy chcesz się podzielić,
Kiedy ten ktoś już odszedł.

Leki nasenne...

Najlepszy sen.
Z Jej słowem,
Na dobranoc.

Za dużo myśląc...niczego Ci nie powiem...

Uciekając w rozkojarzenie.
Słów nie stworzą,
Myśli niepozbierane.

Dokładnie zaplanować następny zachód słońca...

Nie ważne ile czasu mamy przed sobą,
Ważne, że jest go dokładnie tyle, ile tylko go może być...

Na biało od lekarstw...

Szpitalne pokoje.
Żart z życia,
Pornografia śmierci.